Ewa Madeyska, Okularki
Dzisiaj opowiem Wam o książce, która mnie jednocześnie urzekła i wyprowadziła z równowagi. A wyprowadzić z równowagi okularnicę to trzeba mieć tupet!
Frania jest czteroipółlatką. Niestety, okrutny los zrzucił na nią brzemię dwóch szkieł, podczas gdy ona wcale ich nie chce, a tym bardziej – nie potrzebuje. W końcu mrużenie oczu bardzo pomaga i prawie wszystko widać normalnie. Życie Frani dociera do katastrofalnego punktu – wszyscy widzą w niej tylko podpórkę na okularki a nie człowieka przepełnionego szaloną wyobraźnią i skłonnego do najwyższych poświęceń, z frustracją i gniewem w sercu. Już nigdzie nie jest bezpiecznie, wydaje się, że świat kręci się wyłącznie wokół jej wady wzroku, a przecież tyle jest innych zmartwień, którymi należałoby się zająć. Na szczęście Frania może uciec w satysfakcjonującą relację ze swoim kucykiem, może zabrać go na koniec świata i mieć pewność, że nie będzie zadawał pytań ani w ogóle wspominał o znienawidzonych okularkach.
Aż pewnego dnia zdarza się coś, co pokaże Frani oraz reszcie świata, że najważniejsze, to wyjść cało z każdej opresji. Ratować siebie przed samym sobą, kształtować świat tak, by stał się łatwy do zaakceptowania. Ubrać go w takie wdzianko, by wydał się jedynie igraszką, którą łatwo jest zawojować. I to zwykłe-niezwykłe wydarzenie, magiczna relacja z tatą i odmiana, jaka dokonuje się we Frani, sprawią, że dziewczynka zupełnie inaczej spojrzy na to, co dotychczas było jedynie ciężarem, brzemieniem, spod którego nie było jej nawet widać.
Ta motywująca do nowego spojrzenia na świat historia jest szalenie ładnie zilustrowana – prostą, dziecięcą, trochę koślawą kreską, jak gdyby pozostawić dziecku wypełnienie surowej historii życiem. Jedno, co mnie nie przekonuje, to reporterski styl wypowiedzi – zbyt krótkie, urywane zdania a nawet ich równoważniki. Czytając książkę, mam czkawkę, a bardzo mi to nie odpowiada i niemiłosiernie się męczę. W moim matczynym przekonaniu opowieść powinna być gładka i słodka jak Nutella, a niestety w Okularkach skrzypi i się zacina.
Walor edukacyjny zwycięża jednakże nad estetycznym i gorąco polecam tę ciepłą i mądrą książeczkę.
Zdjęcie okładki ze strony Wydawnictwa Dwie Siostry.