Max Ducos, Noc w leśnej szkole

Mam dla Was propozycję. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie najbardziej niesamowite wydarzenie, jakie mogło Was spotkać w podstawówce. Niezapomniane, wywołujące uśmiech, błyszczenie oczu, satysfakcjonujące i przede wszystkim – trzymane w sekrecie. Już? To teraz otwórzcie oczy szeroko i zapraszam do lektury, w której ta magia dzieje się na każdej stronie.

Achilles to szkolny urwis, taki nicpoń, którego wszędzie pełno, nauczyciele nie znoszą, choć w głębi serca przybijają z nim pełne uznania piąteczki, a uczniowie patrzą z zazdrością na nonszalanckie wybryki. Gagatek postanawia zaszaleć na całego, znika sprzed czujnych oczu nauczycieli i zaszywa się w szkole aż do zamknięcia. Jeśli kiedykolwiek byliście zamknięci w szkole, to chyba wiecie, że pierwsze kroki należy skierować do świątyni wiedzy wszelakiej o wszystkim i wszystkich, czyli do sekretariatu. Tak też czyni Achilles, ale spotyka tam osobę, której nigdy by się nie spodziewał. Ale jeszcze bardziej zaskakujące będzie, że ta historia całkiem przyjemnie potoczy się dalej. 

To nie tak, że przeciwieństwa się przyciągają, że urwis i kujon nie mają wyjścia i muszą nieść na swoich barkach cały świat przedstawiony. Za każdym kujonem i każdym urwisem stoi przecież historia, paleta uczuć, a wiele z nich to smutek, który trudno sobie wyobrazić i samotność, której nie można nikomu życzyć. Max Ducos pokazuje jednak, że w każdej historii kryją się też tajemnice radosne, niosące nadzieję, dające energię, paraliżujące strach. Takie, w których każdy upadek oznacza nowe siły po wstaniu, a wyciągnięta ręka nigdy nie pozostanie samotna. 

Noc w leśnej szkole to książka o radości. O odkrywaniu nieznanego, nadawaniu miejscom magii, o nowości, tajemnicy, braterstwie, nadziei. Każda strona jest ciekawa, nastraja, że aż chce się żyć, bezapelacyjnie, mocno, tak bardzo intensywnie, że palce bieleją od trzymania książki. To, co Ducos wykreował w warstwie graficznej, to właśnie taka historia, jaką chcecie sobie wyobrażać z zamkniętymi oczami, takie niespodzianki, jakich szuka się latami w literaturze, więcej – jakich znudzony życiem rodzic szuka w dziecięcej literaturze. Nie ma u Ducosa tej sieczki, z jaką przyszło się zmagać we współczesnych książkach, nie ma szczątków sensu i to ukrytego gdzieś pod dywanem. Jest tyle radości, tyle tajemnicy, tyle energii, że można czytać Noc w leśnej szkole bez końca, nie nudząc się, znajdując nowe, czerpiąc garściami, chcąc więcej, czasami aż rozpaczliwie pragnąc, by to właśnie tę książkę dzieciarnia wytypowała na wieczorną lekturę. 

Moje dzieci są maleńkie, jeszcze nie rozumieją czaru tej powieści. Ale Wasze ośmiolatki będą zachwycone. A Wy, drodzy rodzice, jeszcze bardziej!

PS Napisałam krótką wiadomość do Maksa Ducosa. Pomyślałam, że ucieszy się, że ktoś z Polski uwielbia jego książkę. Odpowiedź przyszła już po paru godzinach. Autor podkreślił, że historia jest inspirowana wydarzeniami z jego dzieciństwa. Ma też nadzieję, że uda mi się przeczytać jego pozostałe książki. Czego Wam, sobie, Autorowi i Wydawnictwu Polarny Lis serdecznie życzę 🙂

Zdjęcie okładki ze strony Wydawnictwa.