Monica Hesse, Dziewczyna w niebieskim płaszczu

Dzisiaj opowiem Wam o książce niezwiązanej bezpośrednio z przemijaniem. Dziewczyna w niebieskim płaszczu opowiada bowiem o czasie II wojny i kładzie nacisk na przetrwanie, szaleńcze, młodzieńcze i narwane. Oczywiście z konieczności pojawi się laska z kosą, ale nie będzie grała pierwszych skrzypiec. Na szczęście!

Bohaterka książki ma na imię Hanneke. Ma osiemnaście lat, jest ładna, ma niebieskie oczy, jasne włosy. Jest szybka, zwinna, zaradna i okręca sobie niemieckich żołnierzy wokół palca. Dzięki temu udaje jej się okłamywać system – pracuje nie tylko oficjalnie, ale też nielegalnie, rozwożąc artykuły niedostępne dla większości społeczeństwa. Śmiejąc się Niemcom w twarz, kokietuje ich, korzysta ze swojej młodości, a w rowerowym koszyku przemyca papierosy, kiełbasę i kawę. 

Jest też druga Hanneke: młoda dziewczyna, której ukochany zginął na wojnie. Opowiada o nim tak czule, intensywnie, każde wspomnienie jest tak żywe, że jego zniknięcie wydaje się pomyłką, a na następnej stronie przystojny nicpoń wparuje w świat przedstawiony i szczęście znowu będzie górą. Oczywiście tak się nie stanie, wojna to wojna i jej nieugięta, bezkompromisowa ręka czuwa, by szczęścia nie było w nadmiarze. 

Jednak dopiero dzięki zniknięciu tytułowej dziewczyny Hanneke poznaje swoje głębokie, prawdziwe oblicze. Dorośleje, staje przed poważnymi decyzjami, które musi podejmować błyskawicznie, zdaje sobie sprawę, że od jej czynów i działań zależy ludzkie życie. Zostaje zmuszona do podejmowania bohaterskich wysiłków, zwłaszcza, że na własne oczy przekonuje się, czym jest Holokaust, staje z jego cuchnącą rzeczywistością twarzą w twarz. Hannie pozbywa się swojej młodzieńczej euforii, w zamian otrzymując lekcję życia, wdzięczność, bezbrzeżny smutek i rozsadzającą satysfakcję. 

Wojna to przede wszystkim dramat, który dzieje się tuż obok. Dla społeczeństwa pierwszej połowy dwudziestego wieku utrata ukochanej osoby, normalnych warunków życia, godności, czy po prostu – podstawowych artykułów do jedzenia, to codzienność. Monica Hesse z ogromnym rozmachem rzuca nas w sam środek tych braków i strat, prowadząc jak wycieczkę po egzotycznej przestrzeni. Zaglądamy przez szybę do domów, podglądamy przyjaciół będących o krok od rewizji przez wrogich żołnierzy, szperamy w kryjówce Żydów, szukamy zaginionej dziewczyny, uparcie wierząc, że jej odnalezienie będzie jakimś wyzwoleniem, zabliźni wojenne zło, że z tą jedną dziewczyną odnajdą się inni, inni przeżyją, zostaną uratowani, nie przeminą, zostanie po nich więcej niż wygniecione zdjęcie. Życie oczywiście pójdzie jak chce, kapryśnie, uparcie. Ale przyjemność uczestniczenia w tej podróży jest tak wielka, że daje prztyczka w nos tym kaprysom. 

Nigdy bym nie pomyślała, że wyemigruję literacko do Holandii i spotkam tam tak miłą dziewczynę jak Hanneke, tym bardziej, że będzie to spotkanie z wojną w tle. Ale każda chwila spędzona z nią sprawiła mi ciepłą radość. Polecam gorąco – książka dedykowana jest dla młodzieży, ale myślę, że dorośli też znajdą w niej miejsce na refleksję.

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz książki.

Zdjęcie okładki ze strony Wydawnictwa.